Ach! Co to był za miesiąc! Tyle się działo. Takie piękne zmiany w moim życiu. I nawet jeśli zaniedbałam przez to swoje – m.in. czytelnicze – postanowienia, to ani trochę się tym nie przejmuję, nie tym razem. Wszak nie za często wychodzi się za mąż, zmienia nazwisko i …kupuje mieszkanie ;)
Tak, tak, tak – 25 kwietnia 2015 roku zostałam Panią Murzyn! I jestem z tego powodu meeeeega szczęśliwa :) Kocham mojego Krzysztofa ponad wszystko i oboje jesteśmy zgodni w kwestii, że od zawsze byliśmy sobie przeznaczeni – i niech nikt nie próbuje nam udowadniać, że jest inaczej ;)
Pogoda nam dopisała. Ceremonia ślubna przepiękna (i kazanie księdza i oprawa muzyczna i ta wiolonczela i nawet nasze za szybkie wyjście z kościoła ;)). Goście cudowni (a trochę się ich uzbierało ;)). Zespół czadowy (Magness – polecamy każdemu, kto planuje podobne wydarzenie). Miejsce super, jedzenie pyszne (tak tylko u Jakuba :)). Wszystko tak, jak być powinno (i kulturalnie, o czym nie omieszkali wspomnieć właściciele ośrodka ;)) Powiem krótko – warto było, bo te przeżycia pełne radości, łez wzruszenia, bliskich ludzi wokół będą najpiękniejszymi wspomnieniami, do których zawsze będziemy wracać. Dziś dosyć często odchodzi się od tradycyjnych, wielkich uroczystości weselnych, ja jednak absolutnie nie żałuję, że zdecydowaliśmy się to zrobić „z hukiem” :) Aż szkoda, że to tak szybko minęło. Teraz pozostało już tylko czekać na zdjęcia i nagranie – a przede wszystkim cieszyć się z nowego, wspólnego życia :) Aaaa, no i planować, aranżować wystrój naszego nowego, własnego mieszkania – a więc przeprowadzka z Pięknej już całkiem niebawem…
I tak trochę z innej beczki:
Przyznaję, książki nie przeczytałam żadnej (nie w całości, bo czasu brakowało), ale „nadgryzłam” co nieco, a więc już wkrótce zaczną pojawiać się nowe recenzje. M.in. tych oto najnowszych zdobyczy: dwóch tomów „Uczty dla wron” (od wyd. Zysk i S-ka), „Baronowej jazzu” (od Sylwii, co to wiedziała, jak sprawić mi przyjemność :)), magazynów językowych Deutsch Aktuell i English Matters (od Colorful Media). Płyta Enklawa Ełk to wydawnictwo Muzeum Historycznego w Ełku – dla osób lubiących klimaty punkowe (są tu tacy? :)).
No dobra, czas się brać do roboty, za kulturę znaczy się, co byście mi nie pouciekali przez te przerwy w pisaniu. Do maja! A ja wracam do czytania „Cieni śmierci” – bo Martin jak zwykle nie zawodzi.
Dla ciekawych: kwietniowy wywiad ze mną na portalu Kobiecy Ełk: TUTAJ