KULTURALNIE BYŁO (inaczej niż zwykle): kwiecień ’15

Ach! Co to był za miesiąc! Tyle się działo. Takie piękne zmiany w moim życiu. I nawet jeśli zaniedbałam przez to swoje – m.in. czytelnicze – postanowienia, to ani trochę się tym nie przejmuję, nie tym razem. Wszak nie za często wychodzi się za mąż, zmienia nazwisko i …kupuje mieszkanie ;)

Ula, Jakub - dziękujemy! W 2065 r. wypijemy za Wasze zdrowie :)

Ula, Jakub – dziękujemy! W 2065 r. wypijemy za Wasze zdrowie :)

Tak, tak, tak – 25 kwietnia 2015 roku zostałam Panią Murzyn! I jestem z tego powodu meeeeega szczęśliwa :) Kocham mojego Krzysztofa ponad wszystko i oboje jesteśmy zgodni w kwestii, że od zawsze byliśmy sobie przeznaczeni – i niech nikt nie próbuje nam udowadniać, że jest inaczej ;)

Pogoda nam dopisała. Ceremonia ślubna przepiękna (i kazanie księdza i oprawa muzyczna i ta wiolonczela i nawet nasze za szybkie wyjście z kościoła ;)). Goście cudowni (a trochę się ich uzbierało ;)). Zespół czadowy (Magness – polecamy każdemu, kto planuje podobne wydarzenie). Miejsce super, jedzenie pyszne (tak tylko u Jakuba :)). Wszystko tak, jak być powinno (i kulturalnie, o czym nie omieszkali wspomnieć właściciele ośrodka ;)) Powiem krótko – warto było, bo te przeżycia pełne radości, łez wzruszenia, bliskich ludzi wokół będą najpiękniejszymi wspomnieniami, do których zawsze będziemy wracać. Dziś dosyć często odchodzi się od tradycyjnych, wielkich uroczystości weselnych, ja jednak absolutnie nie żałuję, że zdecydowaliśmy się to zrobić „z hukiem” :) Aż szkoda, że to tak szybko minęło. Teraz pozostało już tylko czekać na zdjęcia i nagranie – a przede wszystkim cieszyć się z nowego, wspólnego życia :) Aaaa, no i planować, aranżować wystrój naszego nowego, własnego mieszkania – a więc przeprowadzka z Pięknej już całkiem niebawem…


I tak trochę z innej beczki:

Przyznaję, książki nie przeczytałam żadnej (nie w całości, bo czasu brakowało), ale „nadgryzłam” co nieco, a więc już wkrótce zaczną pojawiać się nowe recenzje. M.in. tych oto najnowszych zdobyczy: dwóch tomów „Uczty dla wron” (od wyd. Zysk i S-ka), „Baronowej jazzu” (od Sylwii, co to wiedziała, jak sprawić mi przyjemność :)), magazynów językowych Deutsch Aktuell i English Matters (od Colorful Media). Płyta Enklawa Ełk to wydawnictwo Muzeum Historycznego w Ełku – dla osób lubiących klimaty punkowe (są tu tacy? :)).

No dobra, czas się brać do roboty, za kulturę znaczy się, co byście mi nie pouciekali przez te przerwy w pisaniu. Do maja! A ja wracam do czytania „Cieni śmierci” – bo Martin jak zwykle nie zawodzi.

Dla ciekawych: kwietniowy wywiad ze mną na portalu Kobiecy Ełk: TUTAJ

Bo piękne rzeczy dzieją się w kulturze.


KULTURALNIE BYŁO: marzec ’15

Wiosna to moja ulubiona pora roku. I choć ta, która dopiero co do nas zawitała, nie za bardzo nas jeszcze rozpieszcza, to wierzę, że niebawem to się zmieni. Lubię ten moment pozimowego przebudzenia (tak przyrody, jak i mojego), także czekam na niego z utęsknieniem. Na mnie zaś czeka jeden z ważniejszych momentów mojego życia, więc byłoby miło, gdyby akurat w tym czasie było ciepło i słonecznie ;) Ale to dopiero pod koniec kwietnia – wiosna ma więc czas na zrehabilitowanie się.

Co zaś tyczy marca. Przede wszystkim wielka radość, bowiem udało mi się przeczytać nieco więcej stron książek niż miało to miejsce w ostatnich miesiącach. Oczywiście nie ma jakiegoś wielkiego szału, ale i tak jestem całkiem zadowolona. Przede wszystkim skończyłam dwa potężne tomy „Sherlocka Holmesa”, o których ostatnio Wam pisałam i do których przeczytania Was namiętnie zachęcałam – wszak taką postać trzeba znać. Nie tylko ze słyszenia. Kolejna świetna pozycja, do której musicie zajrzeć, to „Tu spał Yossarian” – córka osławionego ojca wspomina te najlepsze, jak i najgorsze momenty z ich rodzinnego życia, wciąż pozostawiając tak wiele pytań bez odpowiedzi. Edyta Świętek zachwyciła mnie swoimi „Cieniami przeszłości”. Z „Tam, gdzie rodzi się miłość” nie było już niestety tak kolorowo. Zaczęłam też czytać „Kobietę szpieg”, także o niej już w kwietniu.

Napisałam Wam również kilka słów na temat najnowszych marcowo-kwietniowych magazynów od Colorful Media.

W kinie nie byłam, na koncerty nie chodziłam, właściwie praktycznie tylko praca/dom, praca/dom – aż sama jestem zaskoczona. Mogłabym zwalić to na nawał różnych obowiązków i chorobę, ale w sumie po co się tłumaczyć – w kwietniu postaram się nadrobić. Albo w maju. No kiedyś na pewno ;)

Niewiele też było zdobyczy. Dwie książki: „Obca” Diany Gabaldon do recenzji od wyd. Świat Książki oraz „Życie w PRL. I strasznie, i śmiesznie” Iwony Kienzler do recenzji od wyd. Bellona. English Matters i Deutsch Aktuell od Colorful Media. Dostałam też od Krzysia płytę zespołu Riffertone „Someday, Somewhere” (oczywiście z autografem do kolekcji), których oświetlał na koncercie w Jazz Club Papaja w Ełku (nie ma na zdjęciu, bo jest w samochodzie ;)). Bardzo przyjemna muzyka.

Co jeszcze w marcu? Polecałam Wam (i nadal polecam) świetne blogi w ramach akcji Share Week 2015: Wielki Buk, Varia Czyta i Wstaw Tytuł. 

Bo piękne rzeczy dzieją się w kulturze.

KULTURALNIE BYŁO: luty ’15

Ostatni dzień lutego (ach, jaki krótki ten miesiąc) jest dobrą okazją do jego podsumowania :)

Poczynając od książek, które udało mi się przeczytać – nie będzie dla Was zaskoczeniem, że były to tylko dwie pozycje (nadal jednak jestem optymistką i wierzę, że nadejdzie dzień, w którym owe statystyki znacznie pójdą w górę ;)) – muszę przyznać, że były one niezwykle ciekawe i szczerze Wam je polecam: „My” Davida Nichollsa i „Baśnie Braci Grimm dla dorosłych i młodzieży” Philipa Pullmana. Obecnie jestem w trakcie czytania drugiego tomu „Sherlocka Holmesa” (wyd. Zysk i S-ka) – przepyszna literatura :)

Obejrzałam dwa, znakomite moim zdaniem, filmy: „Zaginioną dziewczynę” (Rosamund Pike!) i „Whiplash” (Oscar dla J.K. Simmonsa jak najbardziej zasłużony – świetna drugoplanowa rola!). Zobaczyłam też w końcu „Idę” – zdobywczynię tegorocznego Oscara w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny. Oczywiście wielkie gratulacje dla autorów tej produkcji, jako Polka bardzo się cieszę z tego wyróżnienia, niemniej będąc z Wami absolutnie szczerą – mnie ten film nie zachwycił. Owszem, podobał się (zwłaszcza rewelacyjna A. Kulesza i urzekające, czarno-białe, niezwykle poetyckie zdjęcia Łukasza Żala), jednak nie zachwycił…
Zaczęłam też oglądać całkiem ciekawy serial – „Wikingowie”. Pierwszy sezon już za mną, zobaczymy, czy kolejne będą równie wciągające.

SAMSUNG CAMERA PICTURES

Monika Borzym, o której pisałam już kiedyś na blogu (klikamy TUTAJ) przyjechała do Ełku wraz z dwoma towarzyszącymi jej muzykami: Krzysztofem Pacanem (bas) i Arturem Gierczakiem (gitara), by zagrać w Jazz Club Papaja koncert (13.02). Oczywiście nie mogło mnie na nim zabraknąć. W zeszłym roku miałam okazję usłyszeć ją na żywo w Białymstoku, toteż wiedziałam już, czego dobrego mogę się po tym występie spodziewać. No i tak, jak przypuszczałam, było bardzo klimatycznie. Monika ma piękny wokal i bardzo świadomie go używa. Co więcej, po koncercie (ja, Krzysztof i jeszcze parę osób) spędziliśmy bardzo uroczy (coby łagodnie się wyrazić) wieczór w towarzystwie artystów :)

SAMSUNG CAMERA PICTURES

Lutowe zdobycze. Jak ja lubię ten moment ;) W tym miesiącu nazbierało się ich nieco więcej niż w styczniu. „Blue Train” Johna Coltrane’a i „Spark of Life” Marcina Wasilewskiego Trio zakupiliśmy z Krzysztofem w okazyjnych cenach w empiku (jak ja kocham promocje, zwłaszcza tak świetnych pozycji!).
„Tam, gdzie rodzi się miłość” Edyty Świętek do recenzji od wyd. Replika. Bardzo spodobały mi się „Cienie przeszłości” owej autorki, toteż z wielkim zainteresowaniem i z dużymi oczekiwaniami sięgnęłam po ten tytuł (już nawet zaczęłam czytać, ale dopiero kilka stron, a więc za wcześnie, by się wypowiadać).
„Vera Atkins. Kobieta szpieg. Historia najlepszej agentki II wojny światowej” Williama Stevensona – również do recenzji od wyd. Replika. Podejrzewam, że to będzie niezwykle fascynująca lektura.
Biografia jednej z największych wokalistek jazzowych XX wieku nie może nie zachwycić! „Ella Fitzgerald” piórem Stuarta Nicholsona – wręcz nie mogę się doczekać chwili, kiedy zacznę czytać tę książkę (zakup własny).
„My” oraz „Jeden dzień” Davida Nichollsa. Pierwszy tytuł do recenzji od wyd. Świat Książki, drugi zakupiony w Biedronce za niecałe 10 zł (!).
No i ostatnia pozycja, tym razem w języku niemieckim (a więc będzie okazja do podszlifowania tegoż języka) – „Schnee” Orhana Pamuka (prezent).


A teraz czas na małą autopromocję ;) O czym wspominałam już niejednokrotnie, śpiewam w jazzowym zespole o jakże enigmatycznej (co dla niektórych) nazwie Quintertonic. Aranżujemy numery innych, ale tworzymy również swoje własne. Takim utworem jest „Kołysanka”. Muzykę stworzył w przeważającej części nasz saksofonista i klarnecista Marcin Łukawski, słowa zaś napisałam ja :) Radio 5 Ełk postanowiło puścić nasz numer słuchaczom po raz pierwszy 5.02. Nawet nie wiecie, jaka to radość – tym bardziej, że wielu osobom utwór ten naprawdę przypadł do gustu. Jeśli macie ochotę, to sami posłuchajcie:

Bo piękne rzeczy dzieją się w kulturze.

KULTURALNIE BYŁO: styczeń ’15

Już dawno rozpoczął się kolejny miesiąc, niemniej na chwilę jeszcze powrócę do tego poprzedniego, do stycznia. Nie działo się wówczas u mnie zbyt wiele pod względem czytelniczym, ale i tak uważam ten okres za udany. Przede wszystkim dlatego, że wzięłam udział w trzech kolejnych, tym razem wyjazdowych koncertach „Pójdźcie za Gwiazdą” (w ramach przypomnienia klikamy tutaj i tutaj) – publiczność z okolicznych miejscowości (Kalinowo, 10.01, Pisanica, 11.01, Stare Juchy, 21.01) przyjęła nas bardzo ciepło, toteż grało i śpiewało się bardzo dobrze :). Miałam też ogromną przyjemność wystąpić wraz z moim ukochanym zespołem Quintertonic na prywatnym przyjęciu urodzinowym (Ełk, 16.01) – tu również atmosfera sprzyjała powstawaniu dobrym dźwiękom :).

Wracając jednak do tematu książek – przeczytałam jedynie „Morderstwo jako dzieło sztuki” Davida Morrella, ale, na szczęście, była to bardzo dobra powieść historyczna, także szczerze Wam ją polecam. W większości mam już za sobą również „Baśnie Braci Grimm dla dorosłych i młodzieży. Bez cenzury”, także niebawem napiszę parę słów na temat tej pozycji, moim zdaniem całkiem ciekawej zresztą :). W styczniu napisałam Wam również dwie recenzje książek przeczytanych jeszcze w grudniu („Dziewczyna, która słyszała kolory” – z racji, że nie przypadła mi do gustu, podałam ją dalej oraz „Ważne rozmowy Krysi o świecie. Tom 2. Rozmowy o konsumpcjonizmie”). O listopadowo-grudniowych numerach English Matters i Deutsch Aktuell również mogliście przeczytać  u mnie dopiero w styczniu (wiem, wiem, muszę się poprawić w kwestii organizacji czasu ;)).

Jeśli chodzi o obcowanie z kulturą „na zewnątrz”, to mogę wspomnieć jedynie o dwóch wyjściach do kina (oczywiście z moim ukochanym Krzysztofem :)). Pierwszym filmem był „Hobbit. Bitwa Pięciu Armii”. I cóż mogę powiedzieć, to na pewno nie jest już ten sam klimat, co we „Władcy Pierścieni”, niemniej sentyment pozostaje, także nie mogłabym nie obejrzeć tej produkcji. I nawet jeśli nie było już takiego zachwytu, jak przy Trylogii, to choćby dla samego Martina Freemana warto było! Co zaś tyczy drugiego filmu – „Exodus: Bogowie i królowie” również mnie nie powalił, chwilami się dłużył i nie do końca spełnił moje oczekiwania, ostatecznie jednak podobał mi się. Świetnie zobrazowane plagi egipskie, Christian Bale jako Mojżesz oraz Joel Edgerton jako Ramzes spisali się (co do tego drugiego, to Krzysztof miał odmienne zdanie ;)), szkoda tylko, że wątek ich relacji nie został nieco bardziej rozbudowany.

SAMSUNG CAMERA PICTURES

No i moje styczniowe zdobycze. Powstrzymałam się przed zamawianiem/kupowaniem jakichkolwiek tytułów (zbyt duże zaległości na półkach), także, jak widać na wyżej załączonym zdjęciu, są tylko trzy pozycje. „Niedokończone opowieści” Charlotte Brontë kupiłam (a jednak!), bo była fajna promocja w empiku (-30%), „Potomków pierwszej czarownicy” dostałam od samej autorki, Zuzanny Gajewskiej (kochana, bardzo Ci dziękuję :)), natomiast płytę z autografem Gabi Kulki, The Escapist, otrzymałam od mojego najcudowniejszego Krzysztofa – oświetlał jej koncert w Jazz Club Papaja (ja nie mogłam na nim być, bo sama grałam swój własny – patrz wyżej Quintertonic, 16.01). Muszę przyznać, że to bardzo dobra muzyka. Już wcześniej słyszałam o porównaniach do Tori Amos czy Kate Bush i rzeczywiście nie da się nie porównywać, niemniej nie ma w tym nic złego, bo poziom Gabi jest równie wysoki, co u wyżej wymienionych artystek. Dla mnie bomba!

Bo piękne rzeczy dzieją się w kulturze.

KULTURALNIE BYŁO w 2014 roku

Kochani, jest mi bardzo miło powitać Was na Pięknej już w Nowym 2015 Roku.

Mam nadzieję, że Sylwester każdego/każdej z Was był udany – bez różnicy czy spędziliście go w domu czy też w jakimś innym miejscu – i że bez żalu pożegnaliście rok 2014. No właśnie, wraz z 1. stycznia wypadałoby ostatecznie się z nim „rozliczyć”, biorąc pod uwagę – akurat w tym przypadku – moją działalność kulturalno-blogową. A więc do dzieła!

Przede wszystkim muszę zacząć od tego, iż był to dobry rok. Pod wieloma względami nawet bardzo dobry.

Udało mi się przeczytać ok. 55 książek, a więc chociaż jedną na tydzień. Wiem, nie jest to wynik godny chwalenia się, niemniej cieszę się, że przy nadmiarze innych obowiązków osiągnęłam przynajmniej tyle. Co do wyboru najlepszych książek przeczytanych przeze mnie w roku 2014, to zdecydowanie są to kolejne części „Pieśni Lodu i Ognia”, a więc „Starcie Królów” i „Nawałnica mieczy t.1 i t.2″ – Martin jest moim mistrzem, powtórzę się więc, pisząc, że stworzył arcydzieło, po które musicie KONIECZNIE sięgnąć (sama zwlekam z przeczytaniem pozostałych tomów tylko po to, by dawkować sobie tę przyjemność :)). Inne, najbardziej warte polecenia tytuły to: „Sto imion”, „Sherlock Holmes” (nowe, piękne wydanie Zysk i S-ka), „Parabellum. Prędkość ucieczki”, „Cud chłopak”, „Zakochać się”, „Cienie przeszłości”, „Decyzja” czy też „Oficer i szpieg”.

Książka, od której powinniście trzymać się z daleka to „Szklany deszcz” (totalny gniot!). „Dziewczyna, która słyszała kolory” to pozycja, do której również nie będę Was zbytnio namawiać (niebawem pojawi się moja recenzja).

Co się tyczy filmów/seriali obejrzanych przeze mnie w roku 2014 – nie mam pojęcia ile ich było (pewne jest, że mam co nadrabiać), niemniej zdecydowanymi faworytami wśród seriali byli „Sherlock” i „Gra o tron” (nie mogę się doczekać kolejnych sezonów), zaś wśród filmów – „Królowie lata” i „Przed Północą” (jak zresztą pozostałe dwie części trylogii). Ale również „Interstellar” i „Witaj w klubie” za sprawą absolutnie fenomenalnego Matthew McConaughey’a (chyba nikt nie ma wątpliwości, że on potrafi grać) czy też „Bogowie” za sprawą kreacji Tomasza Kota.

Co do muzyki to moim największym odkryciem był Wojtek Mazolewski (i współtworzony przez niego zespół Pink Freud). Ale nie będę teraz o nim pisać, bo zamierzam poświęcić mu oddzielny post. Innym muzykiem, który totalnie mnie poruszył jest Adam Bałdych – mistrz skrzypiec!

W 2014 roku miałam przyjemność wziąć udział w wielu ciekawych wydarzeniach, w tym w koncertach: Anity Lipnickiej i Johna Portera, Katarzyny Groniec, „Mazowsza”, Moniki Borzym, Dawida Podsiadło, Kuby Badacha, Doroty Miśkiewicz i Marka Napiórkowskiego, Stanisława Soyki, Adama Bałdycha, Anny Serafińskiej, Agi Zaryan. Spełniło się też moje największe marzenie – zobaczyłam i usłyszałam na żywo ukochaną przeze mnie Esperanzę Spalding (a wraz z nią Wayne’a Shortera, Herbie Hancocka i innych). Byłam też na spotkaniach autorskich Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk, Mariusza Szczygła i Sylwii Frołow. Wspaniałym doznaniem było obejrzenie cudownego musicalu „Upiór w Operze” (po raz drugi zresztą ;)).

Co więcej w owym roku? Śpiewałam – i to całkiem sporo :) Premierę swoją (a później kolejne wystąpienia) miał bowiem zespół QuintertonicWzięłam również udział w 21. Koncercie Świątecznym organizowanym w Ełckim Centrum Kultury :)

PS. KULTURALNIE BYŁO: grudzień ’14

Mimo że podsumowałam już cały rok 2014, to pokrótce napiszę jeszcze o samym grudniu – coby być konsekwentną. Przeczytałam 2 książki – „Dziewczynę, która słyszała kolory” oraz „Ważne rozmowy Krysi o świecie. Tom 2. Rozmowy o konsumpcjonizmie”. Pierwszej nie polecam, drugą zaś wręcz przeciwnie. Na dniach pojawią się recenzje obu pozycji, wówczas napiszę więcej. Kończę również czytanie „Morderstwa jako dzieła sztuki”.

Nie uwierzycie, ale nie nabyłam żadnych nowych tytułów – celowo! Za dużo książek czeka na przeczytanie, toteż postanowiłam nie zamawiać/kupować kolejnych, dopóki nie rozliczę się z tymi, co już mam. Nie wiem czy w styczniu uda mi się być równie powściągliwą ;)

Najwięcej czasu poświęciłam przygotowaniom, jak i potem samym koncertom świątecznym „Pójdźcie za Gwiazdą” – wspaniałe doświadczenie :)

No cóż, mam nadzieję, że w Nowym 2015 Roku będzie równie dobrze, a nawet lepiej. W życiu prywatnym na pewno (w kwietniu wychodzę za mąż!!! :))), ale niech i w tej sferze kulturalno-blogowej trochę „się zadzieje” :)

Bo piękne rzeczy dzieją się w kulturze.

KULTURALNIE BYŁO: listopad ’14

W listopadzie znowu przeczytałam tylko dwie książki (coś słabo mi idzie z tą organizacją czasu). Niemniej były to książki warte polecenia – „Kobiety” oraz „Oficer i szpieg”. Obie traktujące o czasach dawniejszych (XX wiek; końcówka XIX wieku). Obie zajmujące się historią prawdziwą (kobiety w czasach II wojny światowej; słynna afera Alfreda Dreyfusa). Obie pozycje, do których warto sięgnąć. Zaczęłam również czytać „Dziewczynę, która słyszała kolory”, ale coś wolno mi to idzie – w przeważającej części książka ta jest po prostu nudna. Spodziewałam się czegoś lepszego (ale o tym niebawem). Udało mi się również przeczytać i napisać co nieco o Business English Magazine – językowym wydawnictwie od Colorful Media. I to by było na tyle z czytelniczych statystyk. Najbardziej uwiera fakt, że tyle książek jeszcze czeka na swoją kolej… Wystarczającym dowodem na to są listopadowe zdobycze. Zerknijcie poniżej ;)

SAMSUNG CAMERA PICTURES

1. Polka, Wojtek Mazolewski Quintet – zakup własny. Absolutnie rewelacyjna płyta jeszcze bardziej rewelacyjnych muzyków! „Get free”, cover, który zrobili, to mój numer jeden! Polecam, zachęcam, coś wspaniałego! Cudowna energia :)
2. Brzask, Skubas – zakup własny. Kiedy po raz pierwszy usłyszałam jego „Nie mam dla ciebie miłości”, odpłynęłam. Piękny utwór. Co do pozostałych numerów, to jeszcze nie zdążyłam się wystarczająco „wsłuchać”, by móc je ocenić.
3./4. Sherlock Holmes, t.2 i t.3 – do recenzji od wyd. Zysk i S-ka. Po przeczytaniu pierwszej części, nie mogłabym pominąć kolejnych :)
5. Ważne rozmowy Krysi o świecie, t.2 – do recenzji od wyd. Novae Res. Bardzo spodobała mi się pierwsza część – Rozmowy o tolerancji, a więc wierzę, że i kolejna – Rozmowy o konsumpcjonizmie – mnie nie zawiedzie. Ważne jest, by poruszać w książkach dla dzieci istotne tematy dla ich dalszego rozwoju.
6. Baśnie Braci Grimm dla dorosłych i młodzieży – do recenzji od wyd. Albatros. Bardzo jestem ciekawa, jak te wszystkie – tak dobrze przecież znane – baśnie wypadną bez cenzury ;)
7./8./9. Trylogia Stulecie – do recenzji od wyd. Albatros. Te ogromne tomiska muszę czym prędzej przeczytać, bo spodziewam się bardzo dobrej lektury. Lubię powieści, których fabuła oscyluje wokół prawdziwych wydarzeń. To musi być dobre.
10./11. Deutsch Aktuell i English Matters – kolejne numery od Colorful Media.

Co zaś tyczy pozostałych aktywności. Byłam w kinie na bardzo dobrym filmie Interstellar – Matthew McConaughey zachwycający! Byłam również na dwóch koncertach lokalnych (ełckich) muzyków. Greetings From Poland zagrali koncert „Wolność ma smak elektro” w klimatycznej lokomotywowni na terenie Ełckiej Kolei Wąskotorowej (10.11.2014 r.), zaś Paweł Borzeński z Kacprem Kasprzakiem wystąpili z tzw. piosenką autorską w Jazz Club Papaja (14.11.2014 r.).

W ramach mojej pracy w Muzeum miałam przyjemność uczestniczyć również w bardzo ciekawym spotkaniu z Sylwią Frołow (7.11.2014 r.) – opowiadała o swoich książkach – „Feliks Dzierżyński. Miłość i rewolucja. Biografia intymna” oraz „Bolszewicy i aniołowie” (czytaliście, znacie?). Byłam również na Targach Książki Historycznej w Warszawie (29.11.2014 r.), gdzie poprowadziłam lekcję muzealną „Podróż po świecie baśni mazurskich”, zaś mój kolega z pracy, a przy tym autor publikacji muzealnych, Rafał Żytyniec, promował „Ełk. Spacerownik po mieście niezwykłym” oraz „Ełk. Na tyłach historii czy w centrum nowoczesności?”.

Poza tym stale uczęszczałam (i uczęszczam) na próby, tak mojego zespołu Quintertonic (wkrótce opublikujemy nasze własne kompozycje – mam nadzieję, że przypadną Wam do gustu ;)), jak i na te przygotowujące do tegorocznego koncertu Kolęd w Ełckim Centrum Kultury (zostałam zaproszona do udziału w nich. Jestem ciekawa, jak mi pójdzie :)).

I tak oto przyszedł grudzień. Jestem pewna, że znowu będzie kulturalnie. Nie może być przecież inaczej.

Bo piękne rzeczy dzieją się w kulturze.

KULTURALNIE BYŁO: wrzesień ’14

Patrzę i oczom nie wierzę! Tylko jedną książkę przeczytałam we wrześniu. JEDNĄ! Jak to w ogóle możliwe? Obejrzałam też JEDEN serial i JEDEN film w kinie. Byłam na JEDNYM koncercie. Zorganizowałam też JEDEN konkurs na FB. Wrzesień pod hasłem „jedynki” ;) No cóż, przechodząc do krótkiego podsumowania, mam nadzieję jedynie, że w październiku nieco bardziej „poobcuję” z kulturą. Czytaj dalej

KULTURALNIE BYŁO: lipiec ’14

To był chyba najsłabszy miesiąc, jeśli chodzi o moje zaangażowanie w prowadzeniu bloga. Oczywiście nie omieszkam się z tego wytłumaczyć – dostałam pracę :) I to nie byle jaką zresztą, bo w kulturze! Od 7 lipca pracuję w Muzeum Historycznym w Ełku i muszę przyznać, że jestem baaaaardzo zadowolona. Praca sprawa mi przyjemność – nie mogło być lepiej ;) Wracając jednak do bloga… Mimo że nieco go zaniedbałam, to wcale nie oznacza, że się nie poprawię w tej kwestii. A wręcz przeciwnie! Jestem pewna, że uda mi się odpowiednio zorganizować, aby mój blog na Pięknej nie zamarł do końca. Czytaj dalej