Wraz z wydaną niedawno trzecią częścią „Powtarzanek i śpiewanek”, postanowiłam przyjrzeć się z bliska całej serii o panu Pierdziołce. Wszak (z tego, co słyszałam) jegomość dał już wiele radości niejednemu dziecku czy nawet dorosłemu. Chciałam się przekonać, czy i mnie na swój sposób zachwyci. I cóż – zachwycił! :)
Wspomnienie czasów podwórkowych
Pan Pierdziołka pomógł mi się przenieść do czasów dzieciństwa, czasów – że się tak wyrażę – podwórkowych, kiedy razem z kolegami/koleżankami wymyślaliśmy coraz to nowe zabawy, urozmaicające nasze wolne od wszelkich stresów (wiadomo – szkoła, pewne obowiązki domowe…) chwile. Nieraz bardzo przydatne okazywały się być wówczas wszelkiego rodzaju wyliczanki, by np. wybrać osobę, która będzie kryła, goniła itd. Ale również po to, by rozweselić towarzystwo, by było śmiesznie i wesoło. Po prostu. No więc Pan Pierdziołka również poznał urok owych wyliczanek, rymowanek i postanowił zebrać te najlepsze, by przedstawić je w tak świetnej oprawie (o której za chwilę) kolejnym pokoleniom, by przywrócić wspomnienia u tych starszych. Dzięki wielkie, panie Pierdziołka! :)
Niegrzeczny pan Pierdziołka?
Póki co powstały trzy części owej serii (kto wie, czy kiedyś nie powstaną kolejne). Każda z nich została podzielona na dwa zasadnicze rozdziały. W pierwszym z nich znajdują się teksty nadające się dla wszystkich bez wyjątku (w tym najmłodszych), w drugim zaś – tzw. wyliczanki niegrzeczne (choć tym samym pewnie śmieszniejsze), dlatego warto, byście Wy-rodzice wstrzymali się nieco, zanim przeczytacie je swoim pociechom. Najpierw poznajcie je sami i wtedy dopiero zdecydujcie. Nie bez znaczenia będzie tutaj Wasze poczucie humoru oraz pewien dystans. Wszak trzeba sobie przypomnieć, co sami powtarzaliśmy jako dzieciaki i jaki to miało na nas wpływ. O ile miało jakikolwiek. Jeśli już, to raczej pod względem poczucia humoru i dystansu właśnie. Oczywiście nie mam na myśli rymowanek okraszonych wulgaryzmami i oczywistym, bezpośrednim naśmiewaniem się z kogoś. Ale różnice są przecież nadto wyraźne, by wiedzieć, co się nadaje, a co nie, do przekazywania dalej… Dlatego jedyne, co mnie głęboko zastanawia w przypadku pana Pierdziołki, to użycie słowa „dupa” w jednym z wierszyków (może w dwóch). Jest to w moim mniemaniu pewne przegięcie (na szczęście możecie zmodyfikować nieco to słowo, w zastępstwie czytając „pupa”).
Poniżej przykład wyliczanek, kolejno grzeczna i niegrzeczna.
Raz, dwa, trzy,/Czarownica patrzy./Cztery, pięć, sześć,/Chce nas wszystkich zjeść./Siedem, osiem, dziewięć,/Wsadzi w smołę, w dziegieć./Nim wszystkich pochwyta,/Umkniemy i kwita!
(„Pan Pierdziołka spadł ze stołka”)
Raz, dwa, trzy, cztery,/Maszerują oficery,/A za nimi kurdupelki,/Powpadały do butelki./Raz, dwa, trzy, cztery,/Maszerują oficery,/A za nimi małe kajtki,/Pogubiły swoje majtki./Raz, dwa, trzy, cztery,/Maszerują oficery,/Ptaszek myślał, że to żołnierz,/I narobił mu na kołnierz.
(„Nowe fikołki pana Pierdziołki”)
W „Snach i tobołkach…” zamieszczono dodatkowo wierszyki jeszcze innego rodzaju. Rozdział pt. „Senski penski. Narodowa mozaika” daje wspaniałą okazję do zabawy językiem, do sprawdzenia własnej dykcji i pracy nad nią. I nadal jest śmiesznie. O co głównie przecież w tym przedsięwzięciu chodzi.
Sami sprawdźcie.
Szwab drab/kury kradł/na banty nosił/Pana Boga prosił/żeby prędzej zjadł
(„Sny i tobołki pana Pierdziołki”)
Smaki pana Pierdziołki
Co do ilustracji, to odpowiada za nie Kasia Cerazy. Przeczytałam wcześniej wiele negatywnych komentarzy na ich temat, co mnie wielce zadziwiło. Zarzuty typu: jakie one brzydkie, bo karykaturalne i „nie różowe” nie są moim zdaniem do końca trafione. A na pewno nie potrafię się z nimi zgodzić. Choć to kwestia gustu… Niemniej uważam, że nie cukierkowatość, a pewna gorycz w tych ilustracjach jest jak najbardziej adekwatna do przedstawionych tekstów. Nie jest gładko i jedwabiście, bo tak w przypadku tych książeczek być nie powinno. Jest zabawnie, trochę chaotycznie, abstrakcyjnie, czasem strasznie… Tak jak w tych rymowankach. Poza tym słodycze w nadmiarze zazwyczaj szkodzą. Nie przesadzajmy więc i zaserwujmy dzieciom również inne smaki. Gorzkie, wytrawne. Takie pan Pierdziołka zdaje się lubić najbardziej. Mniemam więc, że i dzieci je polubią.
Warto zaprosić pan Pierdziołkę do swojego domu. Myślę, że jego towarzystwo rozweseli nawet największego smutasa. Bo pan Pierdziołka jest po to, byście się więcej uśmiechali – Wy i Wasze dzieciaki! A Dzień Dziecka tuż tuż… Nie żałujcie więc sobie tej dawki radości, jaką zaserwować Wam może pan Pierdziołka. Tym bardziej, że cena okładkowa jednej książeczki to zaledwie 14 zł (w sklepach internetowych kupicie jeszcze taniej)!!! A wydanie takie świetne! Format A4, twarda okładka, grube, całe zilustrowane strony. Także sami widzicie – warto! Ja absolutnie polecam! :)
***
Pan Pierdziołka spadł ze stołka. Powtarzanki i śpiewanki – praca zbiorowa, Zysk i S-ka 2012, s. 48
Nowe fikołki pana Pierdziołki. Powtarzanki i śpiewanki – praca zbiorowa, Zysk i S-ka 2013, s. 48
Sny i Tobołki Pana Pierdziołki. Powtarzanki i śpiewanki – praca zbiorowa, Zysk i S-ka 2014, s. 48
Wybór i opieka redakcyjna: Tadeusz Zysk, Jan Grzegorczyk, Katarzyna Lajborek-Jarysz
Za egzemplarze recenzenckie dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka