PTASIEK – Alan Parker

Ptasiek - A.ParkerPo książce postanowiłam jak najszybciej obejrzeć również film, aby na świeżo (znając dobrze szczegóły) porównać pierwowzór literacki z jego ekranizacją. I już na wstępie muszę stwierdzić, że Ptasiek (tytuł oraz główny bohater obu dzieł) oczami Alana Parkera to wspaniałe uzupełnienie słownych obrazów stworzonych przez Williama Whartona. Właściwie czasem miałam wrażenie, że jest to Ptasiek „wyjęty” z mojej wyobraźni, bowiem tak właśnie go „widziałam”…

Ptasiek – film nie różni się aż tak bardzo od Ptaśka – książki. Pewne zmienione elementy (m.in. wojna wietnamska zamiast II wojny światowej) nie miały wpływu na inny odbiór, nie pozbawiły go właściwego przekazu, nie sprawiły, że czegoś brakuje. Wręcz przeciwnie – niezwykła przyjaźń dwóch chłopców (później mężczyzn), naznaczona przedziwną obsesją jednego z nich (Ptasiek i jego ptaki…), została tak dobrze przedstawiona, że nie powinno się mieć pretensji do reżysera za jakiekolwiek „spłycenia”. Co więcej, tutaj jeszcze wyraźniej poczułam ból i cierpienie, jakie niesie za sobą wojna (jaka i gdzie by ona nie była).
Film oddawał psychodeliczny klimat książki w dużej mierze za sprawą muzyki Petera Gabriela – ponoć stworzonej w ciągu jednej nocy!

Jednak największą uciechę sprawili mi sami aktorzy, którzy idealnie się spisali, tak Matthew Modine jako Ptasiek, jak i Nicolas Cage(!) jako Al. Szczególnie ten drugi nie jest mi obcy (a raczej jego gra) i muszę przyznać, że jako młody aktor, Cage wypadał na ekranie znakomicie. Dużo lepiej niż teraz (choć może to wina produkcji, w których dane mu jest obecnie brać udział).

Film został nagrodzony Grand Prix w Cannes 1985 roku.

Naprawdę bardzo polecam. Pamiętajcie tylko, że jest to film psychologiczny, na dodatek dość leciwy, a kino z lat 80. różniło się nieco od tego dzisiejszego… Tyle na temat;)

***

Ptasiek/Birdy (USA, 1984) – Alan Parker, Imperial-Cinepix

6 myśli w temacie “PTASIEK – Alan Parker

  1. KBG pisze:

    Muzyka jest niezwykła i dziw bierze, że tworzona w noc. Film mi się bardzo podobała i to co pokazał Matthew Modine. Nie lubię Nicolas Cage w tym filmie aż tak bardzo mi nie przeszkadzał. Jak dla mnie to bardzo dużo ;)

    • naPIĘKNEJ pisze:

      O tak, Matthew Modine spisał się znakomicie! Co do Cage’a – dla mnie równie dobry. Razem stworzyli kreacje dwójki przyjaciół tak, że miało się wrażenie, że są nimi w rzeczywistości. Dobra energia się między nimi wytworzyła – konieczna zresztą przy współpracy aktorskiej. Dzięki tej energii przekaz był wiarygodny.

Dodaj komentarz