SYBERIA. MOJE MIEJSCE NA ZIEMI – Theodor Kröger


RECENZJA PRZEDPREMIEROWA

513Historia rzekomo prawdziwa. Piszę „rzekomo”, bo aż trudno mi uwierzyć, by mogła wydarzyć się naprawdę. Tyle w niej nadzwyczaj zadziwiających sytuacji, postaci… Jednak biorąc pod uwagę wszystkie znane mi dotąd opowieści o czasach wojennych, to w gruncie rzeczy nie jest ona aż tak bardzo nieprawdopodobna w swojej postaci, jakby się mogło wydawać.
Theodor Kröger opisał cztery lata swojego syberyjskiego życia, które, notabene, z niewolniczego stało się najbardziej bliskie jego sercu, utęsknione, najbardziej jego…

A wszystko to za sprawą I wojny światowej. Wychowany w bogatej i poważanej rodzinie Theodor, Niemiec mieszkający w Petersburgu, zostaje zatrzymany i oskarżony za szpiegostwo i morderstwo szesnastu ludzi. Najpierw są przesłuchania, potem kolejne więzienia, tragiczne wręcz warunki, w międzyczasie wyrok śmierci… I gdyby nie jego wpływowi znajomi rosyjskiego pochodzenia, gdyby nie ich wstawiennictwo, to już dawno pożegnałby się ze swoim życiem. A tak, w wyniku przeróżnych okoliczności, rzekłabym, że okraszonych nadzwyczaj dużym szczęściem, zostaje zesłany na Syberię, gdzie, mimo że pod stałym nadzorem, staje się na nowo „wolnym” człowiekiem. A przynajmniej (prawnie) nie grozi mu już śmierć.

To, co najbardziej urzekło mnie w tej powieści, to ten znamienny proces – stopniowy ciąg wydarzeń, dzięki którym odległa, niemal zdziczała miejscowość, do której Theodor przybył, zaczęła się tak diametralnie zmieniać. I to dzięki sprytnym, inteligentnym pomysłom głównego bohatera. O tak, doktor Kröger stał się prawdziwym bohaterem ludzi tam mieszkających. Wszyscy byli mu bardzo wdzięczni za to, co dla nich zrobił. On pomógł im stworzyć Nikitino na nowo. Krok po kroku. Gimnazjum, piekarnia, karczma, kuźnia, handel itd. itd. Zrobił to dla siebie? Dla jeńców wojennych, których nie potrafił opuścić w potrzebie? Dla mieszkańców Nikitino? Nieważne. Syberia dawała niebywałe warunki na to, by się rozrastać. Wokół pełno drzew, zwierząt, ludzi o wielu zdolnościach… Wystarczyło ich zmotywować, zaangażować, pokazać, że może być inaczej. Lepiej. On pokazał im, jak wiele ich praca i wysiłek znaczą dla wspólnego dobra. Życie zaczynało być nieco łatwiejsze.

Nie zabrakło w tej historii również wątku romantycznego. Theodor zakochał się. I to ze wzajemnością! A jego codzienność nabrała rumieńców. Ach, ta jego piękna Fayme! Kobieta w pełni oddana swojemu mężczyźnie, a przy tym jakże pomocna, ufna i pełna zrozumienia. Niby taka niewinna, niczym mała dziewczynka, a jednak wcale pozbawiona bystrych, wręcz przebiegłych myśli i czynów. Bardzo polubiłam tę postać. Zresztą, jak wiele innych w tej książce opisanych. Tyle w nich charakterystycznych, ciekawych cech, zachowań. I tyle w nich (tak, tak) radości, choćby z najmniejszego ku temu powodu.

Bardzo ciekawa pozycja. Były momenty, które nieco spowolniały akcję, a których celem było udowodnienie, jak wielce tajemniczą, nieodkrytą, stale zaskakującą krainą jest Syberia. Aczkolwiek nie na tyle, by się do tej lektury zniechęcić. Warto przeczytać! Tym bardziej, że końcówka zatrważa i daje wiele do myślenia. No właśnie, ta książka zmusza do pewnych refleksji. Zachęcam, by się nad nią pochylić.

***

Syberia. Moje miejsce na ziemi/Das vergessene Dorf. Vier Jahre Sibirien. Ein Buch der Kameradschaft – Theodor Kröger, przeł. Bronisław Pionke, Replika 2014, s. 440

PREMIERA KSIĄŻKI 27 MAJA 2014 R.

Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Replika

185759_10151150395161292_628157059_n