HAPPY JAZZ w Giżycku

Grażyna Łobaszewska&Ajagore - Happy Jazz w GiżyckuMój K. zaprosił mnie wczoraj na kolację do Giżycka – szczególnie upodobanego przez niego miasta. Ładna pogoda – trzeba korzystać. Dodatkowo ucieszył mnie fakt (o którym dowiedzielismy się już w drodze), że tegoż samego wieczora ma się odbyć koncert jazzowy pod jakże znamiennym tytułem HAPPY JAZZ. Sama od jakiegoś czasu „próbuję się” wokalnie w tym kierunku muzycznym, także zaciekawienie z mojej strony było wielkie, a i dodatkowej „radości” nigdy dość;)

Zjedliśmy więc docelową kolację, po czym udaliśmy się spacerkiem w stronę portu  Ekomariny, gdzie owy koncert zaplanowano.

Całe wydarzenie rozpoczęło się już o 19.00, my niestety trafiliśmy tam dopiero ok 21.00. Ludzi całkiem sporo, większość usadowionych w podwórku restauracji, której notabene pewna (zewnętrzna) część została zaadaptowana na scenę. Niezbyt radosne to rozwiązanie dla muzyków, zwłaszcza w momentach przechodzenia kelnerów przez ten nieszczęsny „podest” w trakcie koncertu – w celu obsługi zgłodniałej, a przede wszystkim spragnionej klienteli…

Co zaś dotyczy występów. Zaproszono m.in. takie zespoły jak: ASOCJACJA HAGAW i OLD TIMERS. My zdążyliśmy posłuchać tych drugich. Muzycy zagrali stary, dobry, tradycyjny jazz.  Tak pozytywnie swingujący, że aż nóżka sama podrygiwała. A i Pan Wokalista z jakże ciepłym głosem:)
Osobiście jednak czekałam na kogoś zupełnie innego… Gwoździem programu miała być bowiem sama GRAŻYNA ŁOBASZEWSKA oraz towarzyszący jej zespół AJAGORE!
Czekałam, czekałam, czekałam… I doczekać się nie mogłam. I nie to, żebym była aż tak bardzo niecierpliwa – po postu sprawy techniczne przerosły organizatora (czyt. Giżyckie Centrum Kultury).
Problemem stała się z jakiegoś powodu niemożliwość (bo chyba nie nieumiejętność?) ustawienia odsłuchów, tak dla muzyków, jak i dla Pani Grażyny – a są one niezbędne! Próby poradzenia sobie z tą przeszkodą trwały dość długo (czyt. 50 minut), jednak w chwili wejścia artystów na scenę cała gorycz ze mnie spłynęła – było cudownie! Ten głos, te interpretacje, melodie… wielki podziw.

Niestety, wszystko co dobre… No właśnie, mój K. nie był na tyle cierpliwy. Musieliśmy wracać, bo rano czekała go wczesna pobudka. Jednak tych kilka piosenek było wystarczających, by powiedzieć, że jestem HAPPY, że tam byłam:)

HAPPY JAZZ nad NIEGOCINEM im. Grzegorza Brudki, to naprawdę ciekawa inicjatywa miasta. Z chęcią wrócę tam za rok, wierząc, że organizatorzy dostali swoją nauczkę i poprawią się na przyszłość.

Grażyna Łobaszewska&Ajagore - Happy Jazz